Walka z trzeźwością - OWSIANKO
Proza » Miniatura » Walka z trzeźwością
A A A


Razem z pierwszymi chłodami tego lata, wyszedł przepis, by zawianym kierowcom odbierać prawo jazdy. Na ulicach powiało zgrozą, bo zwiększył się odsetek pijanych samochodów. Ludzie bali się nawet stać na chodnikach, a co dopiero wsiąść do taksówki, więc i ja straciłem pracę, a z nadzieją na jej odzyskanie, zacząłem tęgo popijać. Co nie należało do łatwych zadań, tym bardziej, że podówczas uchodziłem za nałogowego abstynenta.

Na chodnikach zalegały sfrustrowane gromady porzuconych fur: smutnych, rozklekotanych, z nieaktualnymi tablicami rejestracyjnymi, ze zderzakami obrażonymi na cały świat, tak że skrzynie biegów przestawały być automatyczne i tylko wiatr hulał pod bagażnikami skulonymi z zimna.

Czasem jakaś litościwa dusza przynosiła im rozgrzewkę w postaci pół basa wysokooktanowej okowity, dzięki czemu lube ciepło rozpływało się po wszystkich wystających częściach karoserii.
I w ten sposób płynął mi niespieszny czas.

Z początku jeździłem po garażu, ale przeszedł mi ten zwyczaj, toteż w bezksiężycowe noce wymykałem się na szosę pilnie unikając chłopców z suszarką. Jeździłem sakramenckimi obrzeżami, po wertepach, anonimowym polem, leśnymi traktami, nieraz brzegiem plaży, zapiaszczonej i mdłej, a tak rozmokłej, że co chwilę musiałem wykopywać się z podłoża, szybko mi więc obrzydły te kursy bez celu, na oślep i dokądkolwiek, bo uświadomiłem sobie, że gdzie bym nie pojechał, nie zajadę, gdzie bym chciał.

Wobec tego spasowałem i chcąc nie chcąc stałem się członkiem bandy bezdomnych szoferaków. Zagarażowałem na dobre, a miało to miejsce pod chmurką, na jednej z bocznych ulic, z dala od rynsztoków śródmieścia, w pobliżu remizy, zaraz za śmietnikiem Domu Kultury.

Byłem teraz jednym z nich, bratem-łatem, automobilistą z uprawnieniami do leżenia pod maską swojego rzęcha, a na dokładkę zostałem się bez klientów i na chama wyrzucono mnie ze służbowej kawalerki (komornik oznajmił, mi uroczyście - jakbym nie wiedział! - że nie powinienem jeździć po trzeźwemu, gdyż wystawiam złe świadectwo pozostałym kierowcom). Krótko mówiąc byłem w czarnej dupce; bez dachu nad głową. Dołączyłem więc do reszty odstawionych od złudzeń i zwolnionych z otuchy. Zaprzyjaźniłem się z nimi, uczestniczyłem w dyżurach na placu parkingowym, polubiłem je nawet, bo pilnowanie czegoś, co nie istnieje, ma głębszy sens.

Wspominam o śmietniku, ponieważ w jego wnętrzu urządziliśmy sobie kafejkę do jednoczenia się w kupę, coś w rodzaju gustownej świetlicy połączonej z czytelnią i sypialnią przeznaczoną dla najbardziej niczyich spośród nas. Tam żeśmy - ze wzniosłymi miny - prowadzili dysputy o perforacjach losu i trąbach powietrznych oczekującej przyszłości. Tam też udawało się nam przez chwilę oderwać od myślenia na jawie. Tam też, wspólnymi siły, podczas palenia trawki lub ognisk czy smażenia kiełbasek, wykonywaliśmy chóralne skowyty, rozhasane przyśpiewki wywodzące się z mroku zetempowskich muz, jakieś fałsze refrenów i parafraz, jakieś mydlane kawałki w rodzaju nie płacz, kiedy zostanę Marino Mariniego czy budujemy stary dom,Trojanowskiej.

Przez moment znajdowaliśmy się poza kłuciem w sercu, ćmieniem zęba, strzykaniem w przerdzewiałych gnatach. W rojeniach widzieliśmy, jak dookoła szumiał las, a drogą, kwietnym duktem zieloności, szła Stokrotka Polna, rumiana kumpela z harcerskich czasów. Były to czasy tak wysublimowane i tchnące taką melancholią, że uspokojeni, zapominaliśmy o tym, co nas zmusza do poddawania się wyrokom losu.

Ale przeważnie drzemaliśmy z dala od paragrafów, w tak nieobecnym oddaleniu, że zajmowane przez nas stoliki zanosiły się od cichych westchnień i ukradkowych łez. Lecz już pod koniec dnia czekał nas powrót do rozsądku. Spadaliśmy z obłoków na ziemię, by zająć się wyżymaniem obrusów, by były suche na rano, gdy odwiedzi nas Przewodniczący Zrzeszenia Zmotoryzowanych Opojów, by nam wygłosić kolejną prelekcję o życiu wbrew sobie, by ubolewać, że wyłamujemy się z szeregu i narzekać, żeśmy są nieprzepisowo trzeźwi.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
OWSIANKO · dnia 04.02.2024 20:45 · Czytań: 243 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 1
Komentarze
Kazjuno dnia 18.02.2024 13:33 Ocena: Świetne!
Spodobało mi się opowiadanie i jego przewrotny zamysł. Jak Ty uważam, że (szczególnie stare auta) mają duszę i lubią sobie chlapnąć smakowitej wysoko oktanówki. Kocham prawie jak zmarłego psa swoją sędziwą Octavię i mimo wypalonej niechcący petem dziury w tapicerce, uważam, że mam luksusowe auto. Niedawno zmieniłem rozdzielczą cewkę i gdyby nie wątpliwej jakości tłumik, czuję się jakbym jeździł Rollce Roycem. Też jeździłem na podwójnym gazie, ale po odebranym prawku (mimo czego pławiłem się rozkoszami jazdy), zamieniłem się na kierowcę cykora. Po głębszym u kolegi zamawiam taryfę. Cóż zostało się "nieprzepisowym trzeźwym".
Dzięki Marku ze czytelniczą rozrywkę,

Pozdrawiam, Kaz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
11/05/2024 19:17
Jarku, bardzo poruszył mnie Twój wiersz, bo? Bo jest bardzo… »
ajw
11/05/2024 14:31
Dziękuję za komplement :) »
Kazjuno
11/05/2024 11:56
Przyznam się, Ivonno, że to moje drugie podejście do Lolki… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 10:12
Yaro Może prościej, będzie czytelniej? Szorty, z samej nazwy… »
Zbigniew Szczypek
11/05/2024 08:32
Ivonno Ja Ci dziękuję za zieloną poświatę i gorąco… »
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:15
Słodki tekst dla dzieciaków. Przeszukaj zakamarki w domu i… »
Jacek Londyn
10/05/2024 12:59
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na rozsypkę… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:46
Krótko, a treściwie - dobre opowiadanie, napisane sensownie… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:81
Najnowszy:Ewa Zdunek